Czytam egzemplarz, który dostałam kiedyś w prezencie - tłumaczenie Lucjana Siemieńskiego (tak, tak, słyszałam, że nie może się ono równać z tłumaczeniem Parandowskiego, ale trudno - takim właśnie dysponuję).
Ten epos również chcę opisywać dość detalicznie, liczę bowiem, że notatki te pomogą mi później zmierzyć się z "Ulissesem" Joyce'a.
Przy tej lekturze zasadniczej sięgam jeszcze po dwie "pomocnicze" - "Mitologię" Parandowskiego oraz, niedawno wydaną i wyśmienitą, "Moją pierwszą mitologię" Katarzyny Marciniak. Ta ostatnia zachwyciła mnie od pierwszych słów, gdy zajrzałam do niej w księgarni, i już nie mogłam się jej później oprzeć.
"Odyseja" składa się z dwudziestu czterech pieśni, pogrupowanych w sześć części, po cztery pieśni w każdej. Cztery pierwsze pieśni poświęcone są w głównej mierze Telemachowi, synowi Odyseusza, który, natchniony przez bogów, wyrusza na poszukiwania zaginionego przed laty ojca.
W pierwszej pieśni, która zaczyna się inwokacją kierowaną do Muzy, czytelnik szybko dowiaduje się o Odysie, że więziony on jest na skalistej wyspie przez piękną Kalypso i że umiera tam z tęsknoty za ojczystą Itaką i swoimi najbliższymi (co stanowi okrutną karę wymierzoną przeciw niemu przez Posejdona). Tymczasem w jego domu tłum zalotników trwoni jego mienie, urządza nieobyczajne przyjęcia pod jego dachem, czemu bezradni przyglądają się - jego żona, Penelopa oraz, zdruzgotany, Telemach.
Mężny i bohaterski Odys jest bliski sercom bogów, którzy na swoim zgromadzeniu, korzystając z chwilowej nieobecności Posejdona (ludzcy w tym aż do bólu!), postanawiają uwolnić go i pozwolić na szczęśliwy powrót do domu. Najbardziej w jego sprawy zaangażowana jest Atena, która przybrawszy postać "Mentora", wkrótce składa wizytę Telemachowi, by "w synu ducha poostrzyć, rozbudzić w nim ogień męstwa". Zainspirowany rozmową z tajemniczym swym gościem, Telemach, po nieudanych próbach rozpędzenia natrętnych zalotników, wyrusza w tajemnicy w podróż, której celem jest dowiedzieć się o losach ojca.
Jest w tym planie coś dziwnego - skoro bogowie są w mocy uwolnić Odysa i zapewnić mu powrót do domu, czemu więc jednocześnie prowokują Telemacha do tej dziwnej wyprawy? Telemach musi przecież zostawić w domu samotną i bezbronną Penelopę, a także cały dobytek, który bez jego pieczy z pewnością do szczętu rozgrabią chciwi zalotnicy. Ponadto podróż jego wiąże się z oczywistym ryzykiem - nie wiadomo przecież, czy uda mu się powrócić, albo czy np. nie minie się z Odyseuszem? Trudno więc nie mieć wrażenia, że wyprawa ta stanowi cel sam w sobie. Telemach nie może po prostu pozostać bezczynny wobec hańby, jaka spadła na jego rodzinę, musi działać. Jednocześnie wydaje się, że jest jeszcze za młody, aby samodzielnie poradzić sobie z nękającymi jego dom intruzami. Wyruszając w podróż na poszukiwania ojca, którego heroiczny mit towarzyszył mu przez całe życie, Telemach wydaje się zmierzać ku własnej dojrzałości, poszukiwać swojej dorosłej tożsamości...
Przychodzi mi też do głowy nieco inna interpretacja - wyprawa Telemacha mogłaby ilustrować próbę poznania rodzica, kiedy osiąga się wiek dorosły. Dopiero bowiem w wieku dojrzałym człowiek ma szansę wyjść z roli dziecka i zobaczyć w swym rodzicu "zdemitologizowanego", podobnego sobie, człowieka. Okoliczność ta może być druzgocząca, ale może też otwierać drogę do zupełnie nowej, dojrzałej relacji. W tym celu trzeba jednak udać się w swojego rodzaju podróż - podróż Telemacha...
Telemach z Mentorem |
W pieśni trzeciej Telemach z Mentorem docierają do Pylos, gdzie korzystają z gościny Nestora (króla Pylos, najstarszego wodza wojny trojańskiej, który wrócił szczęśliwie do domu). Nestor opowiada im dalsze losy przywódców spod Troi, swych kompanów. Pośród jego opowieści znajduje się m.in. wielokrotnie w "Odysei" przytaczana historia Ajgista, który pod nieobecność Agamemnona uwiódł jego żonę, Klytajmestrę, a po jego powrocie z Troi uśmiercił go podstępnie. Później z kolei Ajgist sam został w odwecie zamordowany przez Oresta, syna Agamemnona.
Opowieść ta ma, zdaje się, kontrastować z historią Odyseusza, Penelopy i Telemacha...
O nieszczęsnym Odysie Nestor wie jednak niewiele, dlatego odsyła swojego gościa (w asyście własnego syna) do Sparty, gdzie mieszka lepiej poinformowany Menelaos (brat Agamemnona, mąż pięknej Heleny).
Menelaj (w pieśni IV) przyjmuje Telemacha równie gościnnie jak Nestor (gościnność grecka zachwyca!, nakazuje ona między innymi najpierw zaprosić nieznajomego do domu, nakarmić go, napoić, a dopiero potem pytać go, kim jest i po co przyjechał). Rozpoznaje też mędrzec w swoim gościu Odysowego syna i ma dla niego pocieszające wiadomości, gdyż w czasie swojej długiej i burzliwej podróży do domu dowiedział się, że Odyseusz więziony jest przez Kalypso na samotnej wyspie - a więc żyje, w co od dawna powątpiewali Penelopa i jej syn.
Tymczasem w Itace zalotnicy Penelopy odkrywają ze zdumieniem, że Telemach wyprawił się do Pylos i postanawiają zasadzić się na niego na morzu i zabić. O planie tym dowiaduje się Penelopa, co przyprawia ją oczywiście o rozpacz, wówczas więc Atena wysyła do niej widmo ślicznej kobiety, która zapewnia ją, że Telemach wyjdzie cało z tej opresji...
Bardzo ciekawie czyta się "Odyseję". Poza opisanymi powyżej wydarzeniami, liczne zawarte w tekście opisy zwyczajów i tradycji Starożytnych Greków pozwalają czytelnikowi przenieść się do tej niezwykłej, egzotycznej rzeczywistości, gdzie z każdej czary wina odlewa się odrobinę dla bogów, po każdej ofierze hucznie się ucztuje i w dobrym tonie jest, by najpiękniejsza z córek gospodarza wykąpała jego co znamienitszych gości. Jest więc lektura Homera wspaniałą przygodą!