Tak jak w pierwszym rozdziale Marcel traci Albertynę w sensie dosłownym - ukochana opuszcza go i zaraz potem umiera, tak w kolejnym traci ją stopniowo w pamięci, wspomnienia o niej z bolesnych i przyprawiających o rozpacz stają się coraz bardziej odległe i miłe. Nowe "ja" Marcela, jak sam to tłumaczy, zastąpiło "ja" poprzednie i to nowe "ja" zna Albertynę już tylko pośrednio, jedynie z opowieści, nie może więc kochać jej tak mocno, jak "ja" minione...
W tym czasie też, kiedy Marcel stopniowo zapomina o Albertynie, poznaje na nowo Gilbertę, którą początkowo bierze za kogoś innego i na chwilę niemal zakochuje się w niej. Gilberta tymczasem nie jest już panną Swann, lecz panną Forcheville, adoptował ją bowiem nowy mąż jej matki (znany nam już z pierwszego tomu!). Gilberta stanowi teraz najbardziej atrakcyjną partię w Paryżu, chętnie więc pozbyła się niewygodnego, semickiego nazwiska. Na tym jednak nie koniec - ta śliczna dziewczyna, która po ojcu odziedziczyła błyskotliwy intelekt, robi wszystko, aby nie być kojarzoną z osobą Swanna, wraz z nazwiskiem wypiera się pamięci o tym, który tak ją kochał i w niej upatrywał jedynej nadziei na własne, pośmiertne "trwanie". M., świadomy tego wszystkiego, przygląda się Gilbercie z żalem...
Tymczasem kolejne spotkania z Anną odkrywają przed Marcelem nowe rewelacje na temat Albertyny. Odkrycia te zasmucają go, choć nie tak silnie, jak jeszcze kilka tygodni wcześniej, a jednocześnie utwierdzają w przekonaniu, że "życie jest zbyt zawiłe i nie sposób dojść prawdy" oraz (po kilku stronach), że "prawda jest rzeczą równie zawiłą jak życie".
W końcu w rozdziale tym ma miejsce wydarzenie bardzo istotne, jakim jest publikacja artykułu M. na pierwszej stronie "Le Figaro". Zdumienie, radość i jednocześnie troska o to, czy artykuł będzie czytany, jak zostanie odebrany itd. przepełniają Marcela, gdy po raz pierwszy z niedowierzaniem odczytuje swoje własne słowa w druku. To jego pierwszy krok na drodze do pisarskiej kariery, chociaż już teraz przeczuwa on, że "kariera" nie jest celem, dla którego będzie pisać, i że w miarę, jak "pogrąży się" w pisaniu, zniknie zarazem dla świata, który straci dla niego znaczenie...
W ostatnim zaś zdaniu narrator zapowiada, że kolejne rozdziały przeniosą nas do... Wenecji!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz