W kolejnych trzech tablicach opisana jest wyprawa Gilgamesza i Enkindu do lasu cedrowego, zamieszkanego przez potwora Chumbabę.
W tablicy III przyjaciele, jeszcze przed wyruszeniem w drogę, otrzymują liczne porady i instrukcje od starszych mężów Uruku, a także spotykają się z Ninsun, która modli się za nich do Szamasza. Modlitwa jej jest bardzo szczególna. Ninsun bowiem zwraca się do Szamasza ze słowami: "dopóki nie dotrze do puszcz cedrowych, póki nie ubił okrutnego Chumbaby (...), dopóty niech ci nie ulegnie Aja, twa oblubienica! Niech ci odmawia i tak przypomina, iżbyś go powierzał strażnikom w czas wieczorny"... Tacy są właśnie bogowie w "Gilgameszu" - ludziom podobni - mają swoje słabości, są przekupni, bywają złośliwi, kłócą się, daleko im do doskonałości.
W tablicy IV dwaj śmiałkowie wędrują ku puszczy cedrowej. Bardzo ciekawe, że co chwila któregoś z nich ogarnia wielki lęk i ma ochotę się wycofać, ale wówczas zawsze ten drugi podtrzymuje przyjaciela na duchu, dodaje mu odwagi i kontynuują swoją wędrówkę.
W tablicy V docierają do celu. Początkowo długo błądzą w lasach cedrowych, i nadal poddają się falom przemożnego strachu. W końcu jednak odnajdują piękne drzewo, które postanawiają ściąć ("pretekstem" dla ich wyprawy jest potrzeba pozyskania cedrowego drewna) i tym samym natychmiast ściągają na siebie potwora Chumbabę. Rozpoczyna się, pięknie opisana, walka na śmierć i życie. Chumbaba ciska w swych przeciwników siedmioma błyskami (?), jednak udaje im się przed nimi uchylić i w końcu, po długiej walce, zdobywają oni przewagę nad strasznym potworem. Wówczas dzieje się rzecz dziwna - Chumbaba prosi Gilgamesza o litość. Ten waha się, jest gotów darować Chumbabie życie, ale w tym momencie Enkidu namawia przyjaciela, aby nie odstępował od swego pierwotnego zamiaru (dlaczego? dla chwały?). Gilgamesz zabija potwora. Przy tej okazji błyski Chumbaby rozpierzchają się wokół w zamęcie (czy nie mogą to być jakieś złe, nieujarzmione moce?...). Potem zaś dzieje się rzecz jeszcze dziwniejsza - otóż dwaj bohaterowie przynoszą głowę Chumbaby w ofierze bogu Ellilowi, który, widząc to, krzyczy: "Coście uczynili?" i rzuca na nich przekleństwo.
Bogowie są nieobliczalni! (albo, jakby powiedział K. Puchatek: "z bogami nigdy nic nie wiadomo"...). Co tak zbulwersowało Ellila? Czy Chumbaba był wpisany w jakiś jego boski plan, który tych dwóch śmiałków naruszyło? Czy może chodziło o rozproszone błyski Chumbaby, które musiał Ellil połączyć teraz z różnymi "żywiołami" (burzą, gromem, lwem, barbarzyństwem etc.)...?
W tablicy VI natomiast pojawia się zupełnie nowy wątek (chociaż tylokrotnie będzie się on potem powtarzał w literaturze wszelakiej...). Piękna Isztar próbuje uwieść Gilgamesza, ten jednak odrzuca jej wdzięki, powołując się na historie jej licznych kochanków, których doprowadziła do zguby. Rozwścieczona Isztar udaje się do boga Anu ze skargą. Prosi też ona (a jest to prośba w formie żądania z pogróżkami), aby Anu niezwłocznie stworzył bykołaka, który zabije krnąbrnego Gilgamesza. Anu poddaje się woli Isztar, zsyła na Gilgamesza bykołaka, jednak i tym razem dwojgu przyjaciołom udaje się zabić kolejnego potwora.
I wówczas następuje zdarzenie przełomowe - w tablicy VII bogowie (Anu, Ellil, Szamasz) decydują, że jeden z tych, którzy ubili Chumbabę i bykołaka, musi zginąć i że będzie nim Enkidu. Enkidu dowiaduje się o tym jako pierwszy, gdyż jest świadkiem wspomnianej narady - we śnie.
Niezbadane są więc wyroki bogów - Szamasz wstawia się za Enkidu, przyznaje nawet, że to z jego rozkazu Chumbaba został zgładzony, ale na nic to się nie zdaje - Anu i Ellil są nieugięci.
Enkidu wpada w rozpacz, w jego postawie wyraża się cała bezradność człowieka wobec śmierci - przeklina on wrota cedrowe, dla których popadł w nieszczęście, przeklina myśliwego, który jako pierwszy zobaczył go w lesie i zaniósł nowinę o nim Gilgameszowi, przeklina niewiastę, która wprowadziła go do świata ludzi. Gilgamesz również rozpacza nad przyjacielem, modli się do Szamasza o odstąpienie od podjętej decyzji. Jednak Szamasz odpowiada mu (znamiennie!): "Losów rzuconych nie wrócić, nie zmienić! Czas ludzki mija, nic nie trwa w świecie."
Enkidu śni kolejny sen - o swoim zejściu w krainę zmarłych. Dzieli się tym snem ze swoim przyjacielem, Gilgameszem, ale chociaż ten czuwa przy jego łożu śmierci, i tak Enkidu pozostaje w swoim lęku, w swojej boleści - samotny. A opowiada nam o tym człowiek sprzed 4000 lat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz