Wskutek wysokiego opodatkowania szlaków handlowych Federacja Handlowa (zasadniczo pazerna i zła ;) ) dokonuje blokady planety Naboo. Dwóch rycerzy Jedi - Qui Gon Jinn (Liam Neeson) oraz jego uczeń Obi Wan Kenobi (Ewan McGregor) zostaje wysłanych do przywódców Federacji, aby wynegocjować z nimi warunki wycofania blokady. Jednak z rozkazu Dartha Sidiousa (późniejszego Imperatora), który, jak się okazuje, kontroluje działania Federacji, Jedi mają zostać usunięci, a blokada planety zamienia się w otwartą inwazję. Oczywiście rycerze Jedi uciekają ze statku Federacji, a także udaje im się uwolnić królową Naboo - Amidalę (Natalie Portman) i opuścić oblężoną planetę. W drodze na posiedzenie Senatu, gdzie królowa chce prosić o pomoc dla Naboo, zatrzymać się jednak muszą na niepozornej, prowincjonalnej planecie Tatooine, aby kupić części wymienne do ich uszkodzonego statku. Tam spotykają małego niewolnika, słodkiego chłopczyka, który nie tylko konstruuje roboty i ścigacze własnego projektu oraz jest wyśmienitym pilotem, lecz także - skupia w sobie Moc z niezwykłą siłą, większą niż jakikolwiek Jedi... To właśnie ten brzdąc, dziewięcioletni Anakin Skywalker, wygrywając wyścigi ścigaczy, zarabia na naprawę statku królowej. Qui Gon Jinn widzi w nim tego, który wedle przepowiedni ma przywrócić równowagę w Galaktyce, dlatego wykupuje go od jego właściciela (a dokładniej - wygrywa w zakładzie) oraz dokłada wszelkich starań, aby otrzymać zezwolenie na wyszkolenie go. Tymczasem Senat odmawia pomocy królowej (pomimo iż na kanclerza zostaje wybrany Palpatine, dotychczas senator Naboo, bohater od początku podejrzany) - Amidala więc decyduje się na szalony krok - z garstką swoich żołnierzy wraca na Naboo, aby wyzwolić planetę. O pomoc zwraca się do plemienia podwodnych stworów, zamieszkujących wnętrze planety Naboo i razem ruszają do walki z armią robotów Federacji. Walka ta byłaby przegrana, gdyby nie... młody Skywalker, który czystym przypadkiem (czy też zrządzeniem Mocy) dolatuje do stacji kontrolującej roboty i wysadza ją w powietrze. W międzyczasie Qui Gon wraz z Obi Wanem odbywają imponującą walkę z uczniem Siodiousa, Darthem Maulem. Z walki tej cało wychodzi jedynie Obi Wan Kenobi. Obi Wan dostaje ostatecznie, mimo poważnych zastrzeżeń wśród mistrzów zakonu, zgodę od Rady Jedi na wyszkolenie młodego Anakina
Tak w skrócie wygląda fabuła - nieco nazbyt naiwna, niestety. Anakin jest pod każdym względem perfekcyjny, nie widać w nim najmniejszego odcienia zła. Być może kryje się w tym myśl, że każdy człowiek okrutny i nikczemny był kiedyś łagodnym i niewinnym dzieckiem, mnie jednak taki bohater nie przekonuje. Dokonana przez niego przypadkowa detonacja kluczowej stacji kontrolującej armię przeciwnika jest wyczynem wątpliwym i irytującym. Podobnie pozostali bohaterowie - doskonali i nużący - nie mogą się równać z nonszalanckim Hanem czy drwiącą ze wszystkiego Leią. Zwraca uwagę, że przy realizacji "starej" trylogii Lucas dobierał obsadę spośród aktorów mało znanych (z wyjątkiem Forda oczywiście), podczas gdy w trylogii "nowej" występuje już plejada gwiazd (aż trudno nie odnieść wrażenia, że tak jak w Polsce każdy chciał zagrać w "Ogniem i mieczem", tak w Stanach - w "Gwiezdnych Wojnach"). Moim jednak zdaniem gwiazdy te nie miały czym zabłysnąć, ich bohaterowie są pozbawieni wyrazu i raczej nudni, za co winę ponosi prawdopodobnie scenariusz...
Jest "Mroczne Widmo" filmem oczywiście atrakcyjnym wizualnie - zarówno imponujące efekty specjalne, zdumiewające scenografie, jak i przepiękne kostiumy - wszystko to ogląda się z przyjemnością. Przyjemność ta póki co rekompensuje braki scenariusza, chociaż muszę przyznać, że oglądanie Gwiezdnych Wojen powoli zaczyna mnie nużyć...
piękna Amidala, dla której warto oglądać ten film |