Tymczasem kontynuujemy wędrówkę z Billym Pilgrimem, który pod koniec poprzedniego rozdziału padł ofiarą "przeczesywania terenu" i trafił do niemieckiej niewoli. W rozdziale 3. Billy dołącza do ciągle powiększającej się grupy amerykańskich jeńców, którzy zostają "załadowani" do wagonów towarowych i wywiezieni na wschód.
Zarówno w literaturze, jak i w filmie nie raz można natrafić na taki obraz - ludzie stłoczeni gęsto w wagonach (przeznaczonych do transportu TOWARU), godzinami, dniami, tygodniami uwięzieni w ich ciasnym, dusznym wnętrzu, głodni, spragnieni, chorzy. I być może właśnie dlatego, że tak często powracają w literaturze i wszelkiej sztuce podobne obrazy, człowiek przyzwyczaja się do nich, po pierwszym wstrząsie - oswaja je. Tak jest z większością powieści czy filmów traktujących o wojnie. Z upływem czasu czytelnik / widz przyzwyczaja się do "scenografii" obozu, więzienia, frontu i koncentruje się jedynie na losach bohaterów, którym przyszło znaleźć się w tych przykrych, ale oswojonych okolicznościach. Vonnegut nam jednak na takie oswojenie nie pozwala, a to za sprawą ciągłego kontrastowania. Obraz ciał stłoczonych ciasno, "jak łyżki w pudełku", w wagonie towarowym, autor zestawia z "tysiącami zaparkowanych samochodów, połyskujących na rozległym jeziorze czarnego asfaltu" pod ośrodkiem handlowym. W jednym akapicie Billy ma lat 22 i zajmuje we wspomnianym wagonie miejsce przy małym wąskim oknie, co zobowiązuje go do wyrzucania na zewnątrz fekaliów innych żołnierzy, w kolejnym zaś akapicie ma lat 45 i udaje się do swojego pięknego domu w stylu kolonialnym, aby uciąć sobie popołudniową drzemkę na wielkim łóżku, na wibrującym materacu...
..."Sen jednak nie przychodził. Zamiast tego przyszły łzy."
Nie wiem właściwe, co jest bardziej przytłaczające - czy sceny z wagonów, czy późniejsze łzy Billy'ego. Billy pozostaje jeńcem wojennym już do końca życia i nie może mu pomóc ani piękny dom, ani wibrujący materac...
Kontrasty nie wynikają jednak tylko z podróży Billy'ego w czasie. Vonnegut zderza również np. opisany już obraz z wnętrza wagonu towarowego z przytulnym, ciepłym i wygodnym wnętrzem sąsiedniego wagonu - wędrownego wagonu strażników kolejowych (Billy dostrzega go przez swoje okienko). Dwa światy toczą się tu tuż obok siebie - świat pojmujących i świat pojmanych - a po obu stronach dzielącej je granicy - tacy sami ludzie... Życie jeńców w wagonach ogranicza się jedynie do fizjologii - oddychają, jedzą, wydalają. Tym silniejszy efekt wywołuje określenie "istoty ludzkie", jakiego w odniesieniu do nich używa Vonnegut w ostatnich akapitach rozdziału. Jest to kolejny kontrast - wszystkie wyobrażenia, wartości, które wiążą się z pojęciem istoty ludzkiej, zostają zestawione z obrazem ludzi sprowadzonych do poziomu bydła, odartych ze wszystkiego, co ludzkie.
W rozdziale tym opisana jest również sytuacja, w której Billy bierze udział w zainscenizowanej na potrzeby niemieckiego korespondenta-fotografa "scenie pojmania jeńca". Jest ona bardzo podobna do sceny z "Czasu Apokalipsy", kiedy reporterzy nagrywają niby-nalot. W ten sposób kreowany jest obraz wojny, odpowiednio udramatyzowanej, pokolorowanej na potrzeby szerokiego grona odbiorców. Tak jednak wojna nie wygląda. A wiedzą o tym tylko ci, którzy naprawdę biorą w niej udział...
Na ścianie w gabinecie Billy'ego wisi piękny cytat Marka Aureliusza. Zapisuję go tu, bo na to stanowczo zasługuje:
Boże, daj mi pogodę ducha, abym
godził się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniał to, co zmienić
mogę, i mądrość, abym zawsze potrafił
odróżnić jedno od drugiego.
Poniżej znajduje się komentarz mówiący, że Billy nie mógł zmienić przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Dlaczego? Czy tylko (albo aż) dlatego, że teraźniejszość i przyszłość współistnieją wraz z przeszłością w niezmiennym związku, który może być objęty jednym spojrzeniem przez przeciętnego Tralfamadorczyka? Czy z tego przekonania, że przyszłość istnieje w każdej chwili tak samo jak przeszłość, wynika bierność Billy'ego, jego milczące przyzwolenie np.: na bombardowanie Wietnamu Północnego czy udział jego syna w Wojnie Wietnamskiej? A skoro jestem już przy tym temacie, to nasuwa mi się kolejne pytanie: Dlaczego doświadczenie zła, jakim jest wojna, nie chroni człowieka przed kolejnymi wojnami...?
Na koniec ponownie notatka informacyjna: na temat ogni Świętego Elma. Billy widział je wokół głów jeńców i niemieckich żołnierzy, przypominały aureole. Otóż takie zjawisko jest faktycznie możliwe! Ognie Świętego Elma powstają wskutek małych wyładowań elektrycznych na powierzchni różnych obiektów w czasie pogody poprzedzającej burzę!
przed burzą... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz