sobota, 20 lipca 2013

"Dzieci północy"


Z prawdziwym entuzjazmem zaczęłam lekturę "Dzieci Północy" Rushide'a. Wspaniale jest sięgać po książkę tak egzotyczną, szczególnie latem (to prawie jak daleka podróż!), chociaż od kiedy dojeżdżam do pracy rowerem, czyta mi się znacznie wolniej...

Dotychczas przeczytałam I część powieści i zachwyciłam się. Jest niezwykła, napisana bardzo błyskotliwym, oryginalnym językiem, pełna sugestywnych i zdumiewających obrazów (jak chociażby obraz młodego doktora Aaziza, który poznaje ciało swojej przyszłej żony partiami, przez dziurę w prześcieradle, przez którą ją bada...).

Narrator powieści, Salim Sinai, będący jej głównym bohaterem, opowiada swoje losy, wyśmienicie stopniując napięcie, wyprzedzając niektóre wydarzenia dyskretnie, poprzez podsuwanie czytelnikowi nie całkiem zrozumiałych obrazów, które stają się czytelne dopiero po dłuższym czasie, w miarę czytania.

Cały I tom powieści poświęcony jest wydarzeniom poprzedzającym narodziny Salima, opisuje losy jego przodków (którzy, jak się okazuje pod koniec, nie całkiem są jego przodkami - czy też może tym bardziej nimi są, gdyż mimo że ostatecznie nie wiążą go z nimi więzy krwi, to jednak ich losy determinują jego los). Historia głównego bohatera wpisana jest oczywiście w burzliwą historię Indii, jego narodziny przypadają na chwilę, w której Indie odzyskują niepodległość - o północy dnia 15 sierpnia 1947 roku. Indie Rushide'a (na razie w okresie sprzed 1947) to kraj pełen kontrastów, targany wewnętrznymi konfliktami, w którym ściera się mnogość religii i kultur, bogacze mieszkają obok nędzarzy, a wszelkie ruchy niepodległościowe są brutalnie tłumione przez Brytyjczyków. Ta, bolesna niekiedy, różnorodność znajduje odzwierciedlenie w losach rodziny Salima, którego dziadek, doktor Aaziz, odebrawszy wykształcenie medyczne w Heidelbergu, powraca do rodzinnego Kaszmiru, gdzie budzi nieufność u przywiązanej do tradycji, zabobonnej ludności, i żeni się z kobietą o umyśle prostym, przesądną i wrogą jego odważnym poglądom. W podróży poślubnej natrafiają oni na zamieszki w Amritsarze,w czasie których wojsko brytyjskie strzela do nieuzbrojonych hinduskich demonstrantów (Hartal Gandhiego). Po zawiązaniu się Zgromadzenia Wolnego Islamu pod wodzą Mijana Abdullaha, doktor Aaziz wyznaje swojej przyjaciółce: "Zaczynałem jako Kaszmirczyk i to nawet nie muzułmanin. Potem ten siniec na piersi [nabyty w Amristarze] zrobił ze mnie Hindusa. Nadal nie czuję się właściwie mahometaninem, ale z całego serca popieram Abdullaha."

Skomplikowane są też losy matki głównego bohatera. Jako młoda, ciemnoskóra dziewczyna, wchodzi w ukrywany przed światem związek małżeński z pulchnym impotentem, sekretarzem zamordowanego Abdullaha, ukrywanym przez Aaziza w skrytce pod podłogą. Najszczęśliwsze chwile swojego życia spędza z ukochanym w ich ukrytym pokoiku pod dywanem, gdzie plują do celu - do srebrnej, inkrustowanej lapis lazuli, spluwaczki, odizolowani od świata, obojętni na jego problemy. Potem jednak sytuacja odmienia się, mąż Mumatz jest zmuszony uciekać, a w jakiś czas później dziewczyna ponownie wychodzi za mąż - za niezdecydowanego absztyfikanta swojej siostry, Ahmeda Sinai, który nadaje jej nowe imię: Amina. Amina nie kocha swojego nowego męża tak, jak poprzedniego, ale stara się go pokochać z całą sumiennością, podobnie jak sumiennie zajmuje się domem - jej życie zamienia się więc w ciąg wypełnianych wobec świata obowiązków.

Rawana
Na uwagę zasługuje jeszcze rozdział pt. "Wielogłowe potwory", w którym autor opisuje jednocześnie dwa równoległe wydarzenia. Pierwszym z nich jest fatalny zbieg okoliczności, skutkiem którego Ahmed Sinai pada ofiarą szajki Rawana (Rawana - od imienia dziesięciogłowego potwora opisanego w starożytnym eposie o życiu Ramy) i traci cały niemal swój dobytek. Drugim opisanym w tym rozdziale wydarzeniem, które dokonuje się w tym samym czasie, są odwiedziny Aminy u wróżbity Ramrama, który wypowiada złowrogą przepowiednię o przyszłych losach jej syna. W rozdziale tym każde z małżonków ma swoją tajemnicę - Ahmed w tajemnicy przed żoną udaje się na spotkanie ze swoimi wspólnikami, aby przekazać łapówkę członkom Rawany (co się nie udaje), podczas gdy Amina w tajemnicy przed mężem udaje się do ubogiej dzielnicy miasta, wchodzi odważnie do domu, gdzie mieszkają sami mężczyźni i wysłuchuje straszliwej wróżby. Każde z nich też spotyka swojego wielogłowego potwora - Ahmed pod postacią bezwzględnej szajki Rawana, która skutkiem pomyłki puszcza z dymem magazyn, w którym mieścił się cały jego dorobek, Amina zaś - w wynędzniałych, głodnych, chorych ludziach, których spotyka w ubogiej dzielnicy miasta i z których istnienia dotychczas nie zdawała sobie sprawy...

O panu Methwoldzie i jego chytrym planie podstępnego zeuropeizowania nabywców jego pałacu, o wyczekiwanych narodzinach o północy oraz o podmienionych dzieciach pisać już nie będę. W końcu to nie jest streszczenie powieści (której lekturę, na marginesie, wszystkim gorąco polecam). Z niecierpliwością sięgam po drugą część - ciekawa, w jaki sposób dokonywać się będzie przepowiednia Ramrama... Póki co czyta się wyśmienicie...