sobota, 21 stycznia 2012

Epizod II "Atak klonów"

Drugi odcinek GW rozpoczyna seria zamachów na życie Amidali, która nie jest już królową Naboo, lecz pełni funkcję senatora planety i prowadzi politykę sprzeciwu wobec projektu powołania Armii Republiki. Dwóch rycerzy Jedi - Obi Wan Kenobi i jego młodociany uczeń, Anakin Skywalker, zostaje zaangażowanych w sprawę Amidali, przy czym pierwszy wciela się w rolę detektywa poszukującego zleceniodawcy nikczemnych zamachów, podczas gdy drugi powołany zostaje do roli osobistego bodyguarda pięknej pani senator, co oczywiście kończy się nieszczęsnym romansem tych dwojga. "Nieszczęsnym" - gdyż jest to niewątpliwie najsłabsz wątek filmu. Piękna, mądra, walcząca o pokój w Galaktyce Amidala jest zupełnie nieprzekonująca w swoim zakochaniu skierowanym ku nieopierzonemu, krnąbrnemu i przejawiającemu jawne skłonności do tyranii Anakinowi. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że miłość tych dwojga jest uczuciem zakazanym, z racji zarówno pełnionej przez Amidalę funkcji, jak i przynależności Anakina do zakonu Jedi. Dyszący pożądaniem Anakin oczywiście nie ogląda się na te przeciwności, podczas gdy Amidala próbuje ratować dobre imię i honor ich obojga - też jednak tylko do czasu... Może łatwiej by to było wszystko przełknąć, gdyby w rolę Anakina wcielił się np. di Caprio, jednak w wersji Christensena młody Skywalker jest po prostu dziecinny i pyszałkowaty, i nie sposób uwierzyć, by mogła się w nim zakochać kobieta tak oszałamiająca, jak Natalie Portman.

Tymczasem zakazana miłość nie jest jedynym problemem w życiu Anakina. Dręczony koszmarami, w których jego matka poddawana jest torturom, w końcu rusza jej na ratunek. Odnajduje ją uwięzioną i okaleczoną w obozie ludzi pustyni (na swej rodzinnej planecie Tatooine) i wówczas matka umiera w jego ramionach. W przypływie furii Anakin zabija wszystkich mieszkańców obozowiska, w tym kobiety i dzieci, stawiając tym samym swoje pierwsze kroki na drodze ku ciemnej stronie Mocy. W scenach tych ponownie Christensen wypada bardzo naiwnie, rujnując cały dramatyzm tej dobrze przecież pomyślanej historii.

O wiele ciekawsze są odkrycia Obi Wana Kenobiego, który w ramach swojego śledztwa trafia na odległą planetę Kamino. Tam dowiaduje się, że "długoszyi ufooczni" mieszkańcy planety produkują olbrzymią armię klonów, ponoć na zamówienie rycerza Jedi. Nie jest to jednak koniec - w następnej kolejności Obi trafia na tajny zjazd przywódców Ruchu Separatystów, którzy przygotowują powstanie przeciwko Republice. Na czele Separatystów stoi hrabia Dooku, były Jedi - w tej roli bardzo przekonujący Christopher Lee. Kiedy w jego ręce trafia Obi, wraz z Anakinem i Amidalą (którzy pospieszyli mu na ratunek), wybucha walka między Separatystami a ... Armią Republiki, którą pod nieobecność Amidali powołał Palpatine i która została utworzona z odkrytych przez Obiego klonów.

Wszystkiemu temu przygląda się spod swojego głębokiego kaptura Lord Sidious. Jego postać zasługuje na szczególną uwagę. Przesuwa on spokojnie pionki na planszy, kontroluje obie strony konfliktu, wkłada broń w ręce swych przeciwników i sług licząc, że wszyscy wytępią się wzajemnie w chaosie wojny. Jego celem jest terror, zaś środkiem - wojna właśnie. Wyśmienity czarny charakter...

Na wszystko to patrzy również strapiony Yoda. On jeden zdaje się do głębi rozumieć, co się naprawdę dzieje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz