czwartek, 24 listopada 2011

Gdybym znalazła prawdziwy dom, w którym czułabym się jak u „Tiffany'ego”...

Film 'Śniadanie u Tiffany'ego z 1961r. chyba natychmiast przeszedł do klasyki kina. W momencie w którym ustaliłyśmy, że objerzymy ten film ucieszyłam się że zaczynamy od czegoś lekkiego, łatwego i przyjemnego.

I to jest właśnie taki film! Od samego początku czuć lekką atmosferę, Nowy York jest przedstawiony jego miasto czyste, jasne, kolorowe w którym jest wszystko potrzebne do szczęścia. Nie czuć żadnego napięcia, czas płynie swoim niespiesznym rytmem.

Główna ikoną filmu jest, jak wiadomo nie od dziś -przepiękna Audrey Hepburn! Jak usłyszałaś ode mnie wczoraj patrząc na jej zdjęcia (z filmu) wyobrażałam ją sobie jako chłodną, niedostępną, trochę dumną kwintesencję pięknej kobiety. Taki wizerunek przedstawia często Magdalena Cielecka, i czegoś takiego się spodziewałam.
Holly jednak okazała się śliczną, niedojrzałą, uroczą 'dużą dziewczynką'. Nie da się nie ulec jej wdziękowi, bawi swoimi codziennymi absurdami, wzrusza swoją nieporadnością -nie wzbudza żadnych negatywnych emocji. Z drugiej strony tak cudownie jest na ekranie, w rzeczywistości bardzo ciężko żyłoby się z taką osobą.

Holly to jedno, jej mieszkanie drugie. Spodobało mi się od samego początku! Przestrzenne, kolorowe, absurdalne -takie mieszkanko z marzeń, to miejsce jest jak podsumowanie całej magii tego filmu.

Paul grany przez George'a Pepparda jest typowym księciem z bajki: przystojny, zakochany, wyroumiały, nie wyśmiewa, nie ocenia, w każdej sytuacji pomoże i wybaczy. Co mi się w nim podoba to to, że nie jest w tym wszystkim irytujący. On po prostu jest, ale nie wywołuje we mnie żadnych emocji (w przeciwieństwie np. Gable'a w 'Przeminęło z wiatrem' lub Bogarta w 'Casablance'). On tylko jest -bo w melodramacie taka postać być musi.

Fabuła jest prosta, każda scena jest następstwem poprzedniej (tzn. fabuła nie wybiega w czasie poza obszary czasu trwania filmu). Jedyne co w trakcie oglądania się wyjaśnia to przeszłość Holly -jej dom rodzinny, ukochany brat i mąż. Poza motywem istotnego brata ten wątek tak naprawdę nic nie wprowadza. Wyjaśnia częściowo, dlaczego jej celem życiowym jest znalezienie bogatego męża.

Chciałabym napisać również o kultowej scenie, w której Hepburn siedzi na parapecie okna, w zwykłym ubranku i ręczniku na głowie (wydaje mi się, czy ona ma suche włosy?), grając na gitarze śpiewa 'Moon River' (poniżej spróbuję wgrać filmik z tą sceną). Bardzo obrazowo wyobrażam sobie to uczucie; siedzenie wczesnym rankiem na parapecie, zapach poranku, widok budzącego się miasta, przyjemne letnie powietrze na twarzy. Piękna piosenka, delikatne dźwięki gitary i ten 'on', zasłuchany piętro wyżej. Brak trosk, pośpiechu, obowiązków. Ta scena kojarzy mi się z kombinacją spokoju z przyjemnością.

Bardziej jednak zaintrygowała mnie scena tytułowa. Spontaniczne, wspólne spędzanie czasu Holly i Poula. Robienie dokładnie tego na co ma się w tej chwili ochotę, zapewne długie rozmowy zwane 'o wszystkim i o niczym' i zabawy realizowane gdy tylko się pojawią. W tym filmie pomysł podała Holly -'róbmy dziś to, czego jeszcze nigdy nie robiliśmy, na zmianę: raz Ty, raz ja'. Leżąc dziś w czasie bezsennych, nocnych godzin dumałam sobie, ile ostatnio zrobiłam takich rzeczy. Sporo faktów przyszło mi do głowy, niektóre wspominam miło, inne nie, ale jest to nowe doświadczenie. W związku z tą refleksją ta scena jest moją ulubioną w tym filmie.

Podsumowując: film jest piękny, jak zauważyłaś lekko teatralny, magiczny, spokojny, bezstresowy. Jest on zabarwiony ładną scenografią, zjawiskowymi postaciami i śliczną muzyką. Są chwile, gdy można się pośmiać, wzruszyć, zamyślić, ale nie ma on jakiejś głębszej treści. Nie jest według mnie filmem w którym mogłabym znaleźć receptę na jakiś kłopot, ale 'Śniadanie u Tiffany'ego' (przez wielkie oparcie na samym marzeniu) jest świetnym, dwugodzinnym znieczuleniem!

8/10



P.S. 'Audrey Hepburn powiedziała, że scena, w której wyrzuca kota w deszcz na ulicę była najgorszą, jaką w swoim życiu musiała zagrać.' Wow :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz